Jak żyjemy?
Żyję choć jestem – pe – er – elowiec,
Lecz mogę zadać pytanie:
Jak to się dzieje, że w tej odnowie,
Nikt nas nie pyta o zdanie?
Czy się zgadzamy, akceptujemy
Z tym co narzuca nam „góra”?
Nawet nie wiemy, gdzie dojedziemy,
Bo w bagnie ugrzęzła fura.
Mówią – „biednemu wiatr wieje w oczy”.
Groźniejszy podmuch, zadyma!
Kto pragnie władzy, na górę wkroczyć,
Reguł gry winien się trzymać.
A te reguły – wiadoma sprawa,
Bo trudno wszystkim dogodzić,
Raz mają rację z lewa, raz z prawa
A z centrum trzeba dowodzić.
Niektórzy chcieli – „żyć za miliony”
Dla mnie to byli straceńcy.
Dzisiaj profesor – człowiek uczony,
Za milion żyje … lecz z pensji.
Czy to normalne i sprawiedliwe,
Że wyżyć nie można z pracy?
Jak to się dzieje, jak to możliwe,
Że liczą się dziś cwaniacy?
Kiedy się skończy ta gra pozorów,
Że praca ludzi wzbogaca?
Człowiek szlachetny, człowiek honoru
Z obranej drogi nie zbacza.
Tak mi wpajano od urodzenia
Nie mogę reguł wypaczyć.
Robię co umiem, zasad nie zmieniam –
„Bez pracy nie ma kołaczy”.